Recenzja filmu

Hop (2011)
Tim Hill
Anna Apostolakis-Gluzińska
James Marsden
Russell Brand

Wielkanoc w końcu familijna

"Hop" powinno spodobać się najmłodszym widzom. Zet i Fred tworzą zgraną paczkę. Kurczak Carlos jest odpowiednio zły, ale nie przerażający, więc dzieci nie będą miały po wyjściu z kina
To dziwne, że najważniejsze święto w Kościele katolickim nie było traktowane jako idealny czas dla produkcji familijnych. Do tej pory Fabryka Snów wolała nas katować produkcjami rodem z masarni (jak choćby "Pasja"). Jednak nowe studio animacyjne, które w ubiegłym roku zaprezentowało nam "Jak ukraść Księżyc", postanowiło naprawić to niedopatrzenie i oto do kin wchodzi "Hop".

Obraz jest połączeniem animacji komputerowej z grą rzeczywistych aktorów. Opowiada o dwóch obibokach, którzy tak naprawdę nie znaleźli jeszcze swego miejsca na ziemi. Pierwszym jest Zet, czyli Zając Wielkanocny Jr, który wkrótce ma przejąć interes po ojcu i zająć się rozwożeniem pisanek po całej kuli ziemskiej. Problem w tym, że ma duszę artysty i zamiast powozić zaprzęgiem z kurczaczkami, wolałby powalić na bębnach. Drugim jest Fred, syn państwa O'Hare, który mimo słusznego już wieku nadal mieszka z rodzicami, do tego nie ma pracy ani perspektyw na przyszłości. Przypadek sprawi, że obaj bohaterowie na siebie wpadną. I jak to bywa w tego typu bajkach, na początku będą sobie uprzykrzali życie, by potem pomóc sobie nawzajem odkryć swoje prawdziwe powołanie.

W oryginalnej wersji twórcy postawili na wyraziste osobowości, co podkręciło dubbing i nadało całości rys komedii kumpelskiej. W polskiej wersji językowej postawiono z kolei na familijność. Stąd może głosy nie rzucają się w uszy, ale za to doskonale komponują się z lekkim charakterem komedii. Dlatego też "Hop" powinno spodobać się najmłodszym widzom. Zet i Fred tworzą zgraną paczkę. Kurczak Carlos jest odpowiednio zły, ale nie przerażający, więc dzieci nie będą miały po wyjściu z kina koszmarów. Znajdzie się też kilka zabawnych scen.

Całkiem dobrze wypadło w "Hop" połączenie animacji z grą aktorską. Zet jest uroczym króliczkiem i nic dziwnego, że jednak z bohaterek tak się nim zachwyca. Jako zając jest bardziej wiarygodny niż James Marsden jako dwudziestoparolatek. Znakiem rozpoznawczym wytwórni staje się powoli chmara żółtych pomagierów. Jednak tu twórców inwencja trochę zawiodła. Minionki z "Jak ukraść Księżyc" były o wiele zabawniejsze od kurczaczków. Może dlatego, że w "Hop" poza Carlosem jest jeszcze tylko jeden kurczaczek, który zdaje się mieć własny charakter. W "Jak ukraść Księżyc" zabawnych indywiduów było więcej.

W sumie "Hop" sprawdza się jako propozycja na rodzinne spotkanie przygotowujące do Wielkanocy.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones